Geoblog.pl    zywiol    Podróże    Tajlandia 2010    Przejście graniczne i Siem Reap
Zwiń mapę
2010
21
lut

Przejście graniczne i Siem Reap

 
Tajlandia
Tajlandia, Aranyaprathet
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8732 km
 
Wcześnie rano po godzinie 4 zrywamy się z łóżek i wymeldowujemy się z geusthousa, przy pomniku ze słoniami przed mostem Pink Lao bierzemy taksówkę i bez korków w ciągu kilkunastu minut jesteśmy pod dworcem (
cena za taxi 63 BHT- 5,54 zł ).

Na stacji kupujemy bilety na godzinę 5:55 ( cena 48 BHT- 4,22 zł ) i zasiadamy w pociągu. Podróż nie jest zbytnio długa bo przed 12 jesteśmy już w Aranyprathet. A tam już na stacji masa tuk tukarzy którzy czekają przede wszystkim na białych którzy będą potrzebować transportu do samej granicy.

Energiczna Pani tuk tuk nas wypatrzyła i zaproponowała cenę którą jeszcze stargowaliśmy (niestety nie pamiętam dokładnej kwoty było to jakieś 60-80 BHT- 5,28-7,04 zł). Po drodze nie obyło się bez przystanku w "ambasadzie" :) ale to tak jak czytaliśmy standard :) tak więc wystarzyło jedynie zwrócić jej stanowczo uwagę i odjeżdżamy bez wysiadania tym razem już prosto na lotnisko ;)

Na samym przejściu granicznym trafiliśmy na kolejkę w której znaleźli się także inni Polacy :) na szczęście nie była ona zbyt długa tak więc poszło nam całkiem sprawnie ;)

W samym Poipet już oczywiście mafia taksówkowa działa w pełni i jak tylko wyszliśmy z budki odpraw Panowie taksówkarze a raczej naganiacze którzy mówią po angielsku atakują turystów (w tym nas) i oferują taxi za 45 dolarów, wiedząc że jest to cena wyjściowa i że przy samej granicy jest drożej postanowiliśmy ich zbyć i udać że chcemy zostać w Poipet na co naganiacze parsknęli śmiechem bo Poipet to po prostu obraz nędzy i rozpaczy. Kontrast jaki jest stworzony pomiędzy Aranyaprathet a Poipet-em jest po prostu straszny. Na ulicach i w zakamarkach ulic obraz tego co się widzi jest straszny a w samym mieście są jedynie kasyna i hotele które też nie wyglądają zbyt ciekawie.

Po przejściu kilkuset metrów naganiacze nie odpuszczali, szli za nami po chodniku a po ulicy jechała za nami ciągle taksówka. Nawet gdy się zatrzymaliśmy oni stanęli obok nas i o czymś rozmawiali (zapewne o tym który z nich nas przewiezie ;)). Nie rezygnując wrzuciliśmy plecaki na siebie i ruszyliśmy dalej podbudowani myślą że jak wyczytaliśmy na forach najlepiej wejść do jakiego dobrze wyglądającego hotelu skąd mogliśmy zamówić taksówkę prywatną. Niestety źle trafiliśmy ;) a nasz recepcjonista był przerażony widząc przed hotelem taksówkę mafijną i kilku naganiaczy. Do tego niezbyt dobrze mówił po angielsku, niestety naganiacze usłyszęli naszą rozmowę i wiedzieli już napewno że chcemy jechać do Siem Reap tak więc po wyjściu atmosfera była wesoła hehe oni widząc nasze zdeterminowanie w zbijaniu ceny zaproponowali 40 dolarów, co Darek skwitował śmiechem i powiedział 35 dolarów nie więcej oni na to że nie, my wkurzeni ruszamy dalej a oni że ok ok no problem i że cena jest OK.

Chwilę później taksówka podjeżdża my się do niej pakujemy, jeszcze tylko tankowanie gazu :) i jedziemy. Podróż do Siem Reap nie jest długa dzięki nowo wybudowanej drodze. Po przejechaniu kiludziesięciu kilometrów można zorientować się ze zbliżamy się do Siem Reap bo co jakiś czas pojawiają się bardzo duże i bogate domy co nie było normalnym widokiem wcześniej na trasie.

Mimo że mieliśmy zapisane miejsca w których chcieliśmy nocować i pomimo tego że poinformowaliśmy o tym naszego taksówkarza ( który przez całą dogę wykonywał jakieś telefony, całkiem możliwe że dzwonił do guesthousów i pytał który jest wolny i jaki dostanie za to bonus :) ) zaraz po przyjechaniu do Siem Reap panowie szybko przepakowali nas do tuk tuka i zawieźli do guesthousa w którym buliśmy na godzinę 15:30. Oczywiście podróż tuk tukiem jest darmowa gdyż wszyscy z wszystkimi rozliczą się po tym jak my zapłacimy za nocleg :) swoją drogą fajne są takie powiązania bo klient de facto nie musi się o nic martwić hehe a jest tylko jak przedmiot który przechodzi z rąk do rąk i któremu świadczone są usługi ;)

Niestety guesthouse pod który przywiózł nas tuk tuk okazał się zajęty ale kolejny guesthouse obok miał wolne pokoje więc nas do siebie przyjął :) ( pokój z klimatyzacją i ciepłą wodą kosztował nas 12 dolarów za noc )

Niestety po przyjeździe do guesthousa zoorientowałem się że zgubiłem swój telefon :(:( normalnie się wkurzyłem jak ja pierdziele, wszystkie numery, i mapa gps z której korzystaliśmy poszła w las. Wypadła mi ona podczas szybkiego przepakowywania i przesiadki z taksówki do tuk tuka. No ale cóż teraz przynajmniej jakieś kambodżańskie dziecko będzie bogatsze o Nokie E51 :)

Po przyjeździe ugadaliśmy się także z tuk tukowcem który nas przywiózł że chcemy pojechać jeszcze dzisiaj na zachód słońca który po kupnie biletu na dzień jutrzejszy mielismy za darmo, powiedzieliśmy mu tylko że musimy się rozpakować i ogarnąć. Po tych czynnościach byliśmy gotowi do drogi jednak pod guesthouse podjechał inny tuk tukowiec z informacją że jego kolega który miał nas wieźć jest zajęty i że on to zrobi. Umówiliśmy się na cenę 5 dolarów i na pełnym gazie mknęliśmy ulicami Siem Reap na zachód słońca ;) Przy kasach kupujemy bilet w którym jest nawet nasze zdjęcie zrobione kamerką i po zapłaceniu 20 dolarów jesteśmy na terenie kompleksu Angkor.

Widok na zachód słońca jest na dosyć sporym wzniesieniu pod które prowadzi piesza ścieżka tak więc jeszcze szybki marsz i jesteśmy na szczycie z setkami turystów żeby podziwiać zachodzące słońce :)

Po powrocie do guesthouse umówiliśmy się z tuk tukowcem że wynajmujemy go na kolejny dzień ( cena 15 dolarów ). Takim oto sposobem kończymy męczący dzień podróży do Kambodży :)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (26)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zywiol
Daniel Kowalczyk
zwiedził 5% świata (10 państw)
Zasoby: 70 wpisów70 0 komentarzy0 561 zdjęć561 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
28.01.2012 - 19.02.2012
 
 
16.02.2010 - 13.03.2010
 
 
16.06.2008 - 22.09.2008